Męstwo św. Katarzyny ujawniło się specjalnie wtedy, gdy dowiedziawszy się o uwięzieniu niewinnych chrześcijan – mając zaledwie 18 lat – odważyła się pójść do cesarza, wielkiego prześladowcy i prosić go o ich uniewinnienie. A potem, gdy cesarz zdumiony jej odwagą i mądrością zaproponował jej dysputę
na temat wiary z wybranymi przez niego mędrcami i uczonymi odważyła się stanąć do tej dysputy. Liczyła na swoje wykształcenie, a przede wszystkim na to, że Bóg jej pomoże, i jak mówi opowiadanie, zwyciężyła w tej dyspucie, a niektórzy z nich nawet uwierzyli w Jezusa.
Męstwo jej ujawniło się specjalnie w ostatnich dniach jej życia. Nie zmogła ją przecież chłosta, na którą ją skazano, ani morzenie głodem, ani wyrok śmierci. Koło najeżone nożami, na którym miała być zamęczona, przeraziło ją na pewno – ale jej męstwo pozwoliło jej trwać wiernie przy Jezusie i oddać za Niego swoje życie. Kiedy bowiem koło rozpadło się – ścięto ją mieczem i tak dokonała swego życia.
A my? Czy chętnie i odważnie stajemy w obronie naszej wiary i czy jesteśmy gotowi nawet pocierpieć za Jezusa Chrystusa? Powiedział przecież Jezus: „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie”.
Prośmy o cnotę męstwa:
Ojcze nasz. Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…